W tłusty czwartek kup sobie pączka, a nie shit..
Nie chcę nikogo urazić, bo może ktoś z Was lubi takie pączki. Mamy wolny wybór i każdy kupuje co chce. Jednak chcę zwrócić na coś uwagę. Dziś tłusty czwartek, a tradycja głosi, aby zjeść pączka. Konkurencja w sprzedaży pączków dziś jest bardzo duża. Duże sieci po kosztach sprzedają pączki. W końcu to tylko jeden dzień w roku, a chodzi głównie o to, aby przyszli do Biedronki, a nie do Lidla. Nie zdziwię się, jak na tych pączkach nic nie zarabiają.
Tak w ogóle, to miałam dzisiaj nic nie pisać, ale…
Cena pączków w Biedronce mnie rozwaliła…
Zauważcie o której otwierają się biedronki w Polsce? O 6.00 chyba, prawda? I od rana w każdym z tych sklepów będzie ful pączków do kupienia.
Co wolisz: mrożone pączki czy smażone?
Żaden z tych sklepów nie robi pączków na miejscu, a więc są one dostarczane tirami. Transport prawdopodobnie odbywa się dzień wcześniej. A więc pączki są smażone jeszcze wcześniej. Kiedy dokładnie? No właśnie… Nie wiemy. Za to na pudełku zbiorczym jak się przyjrzycie dostrzeżecie datę odmrożenia.
W ubiegłym roku znajomy kupił pączka w biedronce. Na ciepłego to nie liczył, bo wiadomo, że nie smażą ich na miejscu. Ale, to że w środku nadzienie było zmrożone to totalna porażka sieci!
Jesteś tym co jesz…
Na cenę produktu składa się co najmniej kilka elementów, takich jak: koszt surowców, podatek, transport, marża, pensja pracowników. Jak można wyprodukować pączka, dostarczyć, zapakować i sprzedać za 38 gr?! Cena jest tak niska, że aż podejrzana. A co z jakością?? Czy nie lepiej zjeść mniej pączków, ale takich prawdziwych i smażonych lokalnie? No właśnie – wspierajmy lokalne i POLSKIE produkcje!
Najlepsze pączki to te domowe, wiadomo. Wiadomo też, że nie każdy ma czas i zdolności, dlatego tym bardziej
nie kupujcie g***a.
No szanujmy się trochę…
Dziękuje i smacznego.