golabki bez zawijania

Gołąbki bez zawijania duszone w…

No właśnie. W czym? Nie będę owijać w bawełnę i powiem od razu. Gołąbki udusiłam w zupie, ale posłuchajcie od początku. Winiary wysłało nam kilkadziesiąt (żeby nie było, że się sprzedaliśmy za torebkę zupy, to było ich sporo) opakowań z wszelkimi swoimi zupami.

Zadanie było nie lada zagwozdką, ponieważ mieliśmy wymyślić inne zastosowanie zupy! Na pozór prosta konkurencja, jednak przez kilka tygodni siedzieliśmy zupełnie bez pomysłu. Ostatnio przypomniało mi się o „gołąbkach bez zawijania”, które to miałam już jakiś czas temu przygotować, a że oboje jesteśmy smakoszami tego polskiego przysmaku postanowiłam działać.